sobota, 22 listopada 2014
Rozrzucony krajobraz.
Albo porzucony?
Komuś bardzo zależało na jakiejś kolejności, cyfry pasowały, wygrały litery, raczej ich cały zbiór.Alfabet.
Zastanawia mnie, dlaczego ktoś chcę żebym jedną z nich lubił bardziej od drugiej, żeby mi się kojarzyła z czymś nieprzyjemnym, rdzą, błotem, a nie galerią handlową-oazą błyszczącą na pustyni, ratunkiem dla konającego z wyczerpania.
Jedliśmy lody pod sklepem,gdzieś na mazurach. Na podwórko weszła młoda dziewczyna w sportowym stroju, we wsi niedaleko której mieszkaliśmy organizowane były zawody dla młodzieży. Przed wejściem,dwie pracownice paliły papierosy. Zwykła wymiana zdań z dziewczynką, które miejsce, co się dzieje jeszcze pod szkołą, nie pamiętam co odpowiedziała, poszła jeszcze dalej skracając sobie drogę przez tory kolejowe,aż znikła za domami.
Chyba dla wszystkich którzy byli w tym miejscu, nie było w tym nic nadzwyczajnego.
Spojrzałem na S.
-Inne życie. Przyznała mi racje. Dokończyliśmy lody, mleko po które przyjechaliśmy wsadziliśmy w uchwyt bidonu, i pojechaliśmy kilka kilometrów w stronę domu, nic nas nie zatrzymywało.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo mi się podoba ten wpis.
OdpowiedzUsuń