Modern family, para z wózkiem zbiera puszki dla niemowlęcia
schowanego w wózku, takie buty, strefa
milczenia, nie pogrywamy z nikim,
szacunek, to się jeszcze ostało. Pomóc nie mogłem, chyba że żetonem do wózka
sklepowego. Wjechałem powoli koleiną która była droga, znów czas przeszły jak z
dzieckiem, ono było, są puszki. Grosz do grosza i piwo w przełyk które nie
spływa ze szkła tylko z plastiku. Myśl rozbija się o drzewo asfaltowe. Jestem w
domu, rozpaliliśmy w kominku, martwimy się losami świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz