poniedziałek, 8 września 2014

Choroba




 Kiedy porzuciliśmy nasze jaskinie wiejące chłodem i zapachem kamienia. 
Nasze narzędzia zaczęły wydawać się zbyt proste, możliwe że stało się tak od nieustającego patrzenia w słońce. Wszyscy to robili, głowy skierowane ku górze, i ciągły szept, że coś się zmienia, przekształca. Ewolucja nas uzależniła. Uciskają krawaty, dusimy się własnym powietrzem,  nuży widok kolejki, tylko tępy wzrok skierowany w plecy osoby która stoi przed nami, i ból dłoni która ściska  porcje kolejnych nowości.


1 komentarz:

  1. oglądam i jest trochę tak, jakbym czytała Filipa Springera. urzeka mnie każdy przejaw wyczulenia na przestrzeń, na margines rzeczywistości, na dziwność. świetny blog, bo dużo tu takich właśnie smaczków.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy