To już trwa. Dworce
zapełniają się szczelnie, w próżni nic nie zginie, każdy każdego pilnuję,
patrzy na plecy, patrzy na ręce, na których przywożą swoje zegarki. Tykanie to
czas, przywożą już swój, ten który wybija ich godziny, spychając ten który nas budził, i mówił kiedy nadchodzi
pora snu, gdzieś na obrzeża miast, później jeszcze dalej. Będzie tylko gorzej, nie
zdecydowani do przejścia na drugą stronę, zmuszeni chyba zostaną zamieszkać w lesie, na mokradłach. Nadejdzie godzina,
nadejdzie minuta, dotrą i tam…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz