poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Tortura samo zwątpienia.



 Wszyscy słyszeliśmy jakiś hałas, panika. Część z nas uciekła, nie zwróciłem nawet uwagi kiedy, nie wchodząc już w szczegóły, jak i gdzie. Jeśli pamięć mnie nie myli, została czwórka. Ktoś w końcu otrząsł się z tumanów szoku które spadły na nasze mózgi i najzwyczajniej wykręcił magiczne sto dwanaście. Wystarczyło tyle.
  Kawa podana, już nie zalana wrzątkiem w szklance którą można ugryźć. Na bogato. Dużo kalendarzy musiało wylądować w koszach na śmieci, skupach makulatury… by przyszedł bezczelnie, i zmienił, nie w żaden chleb, wodę którą wreszcie bezpiecznie piję się prosto z  kranu. Zmienił nieodwracalnie.  Nie oglądam starych zdjęć które mi zrobiono.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy